Michał Skrzetlewski Michał Skrzetlewski
43
BLOG

Mission Impossible

Michał Skrzetlewski Michał Skrzetlewski Polityka Obserwuj notkę 3
Postanowiłem, że spędzę 21 października poza miejscem stałego zameldowania - jadę do Krakowa. Spacer po Plantach, obiad u Węgra na Kleparzu, może czekolada w Prowincji. Miły dzień. Problemem było moje czynne prawo wyborcze, lecz po przestudiowaniu kilku stron w internecie, wiedziałem już co robić. Uzbrojony w pozyskaną wiedzę udałem się do Urzędu Miasta Krakowa, celem złożenia odpowiedniego wniosku. Na początek ustawiłem się w kolejce do informacji i rozpocząłem kontemplację pejzażu biurourzędowego. Moją uwagę zwróciła niepozorna tabliczka z budującym hasłem: "Służba mieszkańcom dla wspólnego dobra Miasta podstawowym celem pracy urzędników" Gdy do firmy, bądź urzędu wkraczają specjaliści od zarządzania, bardzo często zaczynają swoją pracę od opracowania misji i celu. Obecność owej pięknej tabliczki świadczyła więc o zaangażowaniu profesjonalistów, przeczytałem jeszcze raz misję Urzędu i rozmarzyłem się na samą myśl o czekającej mnie uprzejmej i szybkiej obsłudze. Z zadumy wyrwał mnie głos: "Pan się odsunie, jak ja klienta obsługuję" - mówiła do mnie pani urzędniczka z okienka Informacja. Odsunąłem się, w końcu prywatność ważna rzecz. Gdy przyszła moja kolej, Pani Urzędniczka wytłumaczyła mi, że mam wypełnić wniosek o dopisanie do spisu wyborców i złożyć w odpowiednim okienku. W trakcie wypełniania załącznika do procedury SA-30 zwanego również Wnioskiem o Dopisanie do Spisu Wyborców, stwierdziłem że nie potrafię tego zrobić. Autor dokumentu wymaga ode mnie podania przyczyny, dla której chciałbym głosować właśnie w Krakowie i daje mi do dyspozycji następujące możliwości: -przebywam czasowo na obszarze Miasta Krakowa pod adresem.... -przebywam na obszarze Miasta Krakowa i nie jestem nigdzie zameldowany na pobyt stały. Nie mogłem podać żadnego adresu, gdyż miałem w planach tylko spacer i rozkosze podniebienia, natomiast jestem zameldowany na pobyt stały w innym mieście. Podszedłem więc do pani, która została wynajęta do "służby mieszkańcom" i zapytałem, co mam wpisać, skoro przyjeżdżam na jeden dzień, turystycznie. Pani Urzędniczka odpowiedziała, ze to nie jej sprawa, bo to ja powinienem wiedzieć takie rzeczy. Poprosiłem jeszcze raz o pomoc - chciałem zagłosować w najbliższym lokalu wyborczym w okolicach Urzędu, jaki adres powinienem wpisać ? Kolejny raz dowiedziałem się, że Pani Urzędniczka nie udzieli mi żadnych informacji, gdyż ja powinienem sam to wiedzieć. Po kolejnej odrzuconej prośbie przyszedł mi do głowy szatański pomysł: przyjadę w niedzielę pod Urząd i stamtąd udam się na głosowanie - poprosiłem Panią Urzędniczkę o adres Urzędu i wpisałem go jako adres pod którym będę przebywał tego dnia w Krakowie. Pani Urzędniczka skamieniała na widok tak oczywistej bezczelności i zabrała mój wniosek celem dalszych konsultacji. Wróciła po 10 minutach i oznajmiła mi, że nie mogę wpisać adresu Urzędu, gdyż tutaj nie ma lokali mieszkalnych, zapytałem więc co mam wpisać i dowiedziałem się, że mam napisać, że nie jestem nigdzie zameldowany na pobyt stały. Po mojej uwadze, że napiszę w takim razie nieprawdę zostałem skierowany do Pani Kierowniczki - Pani Urzędniczka nie miała ochoty ze mną dalej rozmawiać. Okazało się, że Pani Kierowniczki nie ma i nie wiadomo, kiedy będzie. Po 10 minutach czekania zdecydowałem się jednak napisać nieprawdę i zakończyć sprawę. Uzbrojony w nową wersję załącznika do procedury SA-30 skierowałem się do Pani Urzędniczki, tym razem wniosek został przyjęty i Pani Urzędniczka zapytała mnie o numer komisji w której będę głosował. Poprosiłem o numer najbliższej komisji i w odpowiedzi usłyszałem, że to ja powinienem wiedzieć, gdzie chcę głosować. Pani Urzędniczka rzecz jasna nie jest w stanie mi udzielić informacji o numerze najbliższej Komisji Wyborczej. W akcie desperacji podałem pierwszy z brzegu numer, Pani Urzędniczka wyciągnęła spis i stwierdziła, że w takim razie muszę się zgłosić do innego Urzędu, gdyż Komisja Wyborcza, którą wybrałem jest w ich rejonie. Kolejna prośba o numer Komisji lub o możliwość przejrzenia spisu poskutkowała odesłaniem mnie kolejny raz do Pani Kierowniczki oraz kilkoma uwagami na temat tego, że powinienem sobie przemyśleć, gdzie ja w ogóle chcę głosować. Poszedłem kolejny raz do Pani Kierowniczki i tym razem udało mi się ją zastać. Po opowiedzeniu całej historii i naradach z kilkoma innymi urzędnikami udało się znaleźć Komisję Wyborczą w której będę mógł oddać głos w najbliższą niedzielę. Na koniec jeszcze jeden cytat z materiałów na temat zarządzania jakością w Urzędzie Miasta Krakowa: "Uzyskanie certyfikatu zgodności Systemu Zarządzania Jakością z wymaganiami normy ISO 9001:2000 stawia Urząd Miasta Krakowa w gronie nowoczesnych organizacji, wprowadzających wysokie standardy zarządzania" Strach pomyśleć, jak traktowali petentów przed wprowadzeniem ISO.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka